Komentarze: 0
przebłyski
6.02.2004
Kiedy zje się już wszystkie desery dzieciństwa, że smutkiem odkrywa się, że życie nie jest wcale takie słodkie, a niestety już za mną wszystkie desery dzieciństwa . Pamiętam jak tata przywoził ciastka z Cracovii . Zapakowane w biały śliski papier i przewiązany tym niesamowitym jakby splecionym z kartonów sznurkiem. Ja najbardziej lubiłem te kolorowe z galaretką i zatopionymi w niej owocami, a mama z moją siostrą wolały wuzetkę albo torcik marzenie. Dawano mi do zrozumienia, że moje perwersje nie zbyt dobrze świadczą o moim guście, smaku i w ogóle o mnie !!! Bo zwykłe ciastko z galaretką nie może się przecież równać z szlachetną wuzetką czy też z nie mniej wykwintnym torcikiem marzenie. Ja wierzyłem w to i naprawdę było mi głupio, że przedkładam pospolite ciastko z galaretką nad te ekskluzywne, eleganckie czarnobiałe specjały. Może nawet przez to czułem się trochę gorszy. Na szczęście cały ten mój dyskomfort psychiczny znikał wraz z pierwszym ciastkiem z galaretką. Miało się kiedyś problemy – no nie !!!
Ps. Jakby tego było mało przepadałem również za ziemniaczkami, o której reszta mojej rodziny mówiła z pogardą " przegląd tygodnia ". Takie ze mnie było i jest bezguście i to bezguście całkowicie pozbawione smaku.